FOT. ANNA KRÓL PHOTOGRAPHY
Zrozumiałam, że nie chodzi o to, kim jestem, lecz o głęboko zakorzenione przekonania, które nosimy w sobie od dzieciństwa. Dopiero ich przemiana może przynieść trwałą zmianę w moim twórczym, osobistym i zawodowym życiu. Dzięki coachingowi, współpracy z mentorami i programowi *Thinking into Results* otrzymałam skuteczne narzędzia, które w ciągu zaledwie kilku miesięcy dokonały we mnie pełnej transformacji. Wyszłam ze strefy cienia, odkryłam swoją tożsamość na nowo i zbudowałam siebie od podstaw. Dziś wiem, że zmiana jest możliwa.
Wiem, że mogę pomóc każdemu twórcy, który czuje się uwięziony w pułapce własnych myśli
Pomóc mu realizować swoje twórcze powołanie bez lęku, sprawić, by jego głos był słyszany, by mógł w pełni wyrażać się poprzez swoją sztukę
By swoją kreatywnością pomagał innym doświadczać świata w nowy sposób
By pokonał strach przed krytyką, oswoił swojego wewnętrznego krytyka, i wreszcie – by mógł rozwijać siebie oraz innych, żyjąc z pełnią satysfakcji ze swojej twórczości
By otrzymywał godziwą zapłatę, za wartość którą wnosi do świata
Moja historia
Pozwólcie, że opowiem Wam moją historię.
Kiedyś wszystko zapowiadało się tak obiecująco. Byłam nad wyraz utalentowana, obdarzona niezwykłą pamięcią. W szkole podstawowej byłam prymuską, przerastałam rówieśników. Lecz w szkole średniej coś zaczęło się zmieniać. Z trudem ciągnęłam na trójkach, uwierzyłam, że nie podołam, a w końcu przekonałam siebie, że to nawet dobrze – być przeciętną, nie wyróżniać się z tłumu.
Byłam nadwrażliwa, kochałam poezję, grałam na wiolonczeli, oddawałam się fotografii – to był mój świat. Mimo to, nie udało mi się dostać na wymarzone studia, a potem na kolejne. Aż los, w swej przewrotności, skierował mnie na filozofię. Okazało się to strzałem w dziesiątke. Po kilku latach, wyjechałam do Irlandii, gdzie bez przygotowania plastycznego dostałam się na Akademię Sztuk Pięknych w Dublinie, na kierunek "Art in the Digital World". Do dziś nie do końca pojmuję, jak to się stało.
Wyszłam za mąż, na świat przyszły moje dwie córki, a potem synek. Zamieszkałam na wsi, z dala od świata, który znałam. Bez rodziny, bez kontekstu, w samotności. Ta izolacja, połączona z potrzebą twórczego wyrazu, popchnęła mnie z powrotem w ramiona fotografii. Rozpoczęłam własny biznes, mimo braku doświadczenia i pojęcia, jak prowadzić firmę. Przez szesnaście lat biznes działał raz lepiej, raz gorzej, aż w zeszłym roku wpadłam w pułapkę własnych myśli i otarłam się o depresję.
Wciąż czułam, że jestem niewystarczająca, że brak mi odpowiednich kwalifikacji. "Syndrom oszusta" nie dawał mi spokoju – bałam się, że w końcu zostanę zdemaskowana. Naśladowałam innych, bo nie wierzyłam w siebie. Nie umiałam podejmować decyzji, ufać sobie. Ciągle porównywałam się do innych, boleśnie biczując się za każde niedociągnięcie.
Zaciskałam zęby za każdym razem, gdy pytano mnie o cenę moich usług, bo czułam, że nie zasługuję. Każde spotkanie z klientem, każde pokazywanie portretów napełniało mnie lękiem – wydawały mi się zbyt słabe. Przygotowywałam posty na media społecznościowe, tylko po to, by je później kasować, przekonana, że są niewystarczająco dobre.
Nawet gdy moje fotografie zostały zaakceptowane na wystawę artystyczną, nawet gdy zdobyłam nagrodę w kategorii Portret w konkursie Fotografa Roku 2023 Irlandzkiego Stowarzyszenia Fotografów – to nie przyniosło ulgi. Nadal czułam się uwięziona w spirali samokrytycyzmu. Bałam się odbierać telefony, unikałam ludzi, nie wierzyłam, że jestem artystką. Wydawało mi się, że jestem za stara, za mało zdolna, zbyt nieoryginalna, że nie mam nic do powiedzenia.
Dyplomy w szufladzie nie miały już dla mnie znaczenia. Czułam, że ugrzęzłam w swojej głowie, i nie mogłam z niej wyjść. Myśli kotłowały się we mnie, kompulsywne zachowania pogłębiały chaos, a ja nie wierzyłam, że ktokolwiek mógłby mi pomóc.
Moja firma była na skraju bankructwa, brakowało pieniędzy na chleb, a ja, w obliczu rozczarowania sobą i natłoku czarnych myśli, wpadałam w coraz głębszą depresję.
Wówczas Bóg wyciągnął do mnie rękę. W desperackiej próbie znalezienia rozwiązania moich problemów odkryłam proces, który otworzył mi oczy na prawdziwą przyczynę mojego utknięcia.